Autor Wiadomość
BroVar
PostWysłany: Sob 14:07, 10 Gru 2005    Temat postu:

GEOGRAFIA KOBIETY
W wieku pomiędzy 18 i 21 lat kobieta jest jak Afryka, albo Australia.
Jest tylko w połowie odkryta, dzika pełna naturalnego piękna z gęstym buszem
w urodzajnych deltach.

W wieku pomiędzy 21 a 30 lat kobieta jest jak Ameryka lub Japonia.
Całkowicie otwarta, dobrze poznana i otwarta na handel, szczególnie na kraje
posiadające pieniądze lub samochody.

W wieku pomiędzy 30 i 40 lat kobieta jest jak Indie lub Hiszpania.
Bardzo gorąca, odprężająca i świadoma swojej urody.

W wieku pomiędzy 40 a 45 lat kobieta jest jak Francja albo Argentyna.
W czasie wojny została w połowie zniszczona, ale można jeszcze znaleźć
cieple i wartościowe miejsca do zwiedzenia.

W wieku pomiędzy 45 a 50 lat kobieta jest jak Jugosławia lub Irak.
Wojnę przegrała i męczą ja problemy przeszłości. Poza tym potrzebna jest
całkowita odbudowa.

W wieku pomiędzy 50 a 60 lat kobieta jest jak Rosja albo Kanada.
Bardzo daleka, cicha, jej granice są praktycznie nieskończone, ale zimny
klimat trzyma ludzi z dala.

W wieku pomierzy 60 a 70 lat kobieta jest jak Anglia albo Mongolia.
Ma poważanie i świetną przeszłość, ale nie ma przyszłości.

Po 70-ce kobieta jest jak Albania albo Afganistan.
Wszyscy wiedzą jak tam jest ale nikt nie chce tam wyjechać.

GEOGRAFIA MĘŻCZYZNY
W wieku pomiędzy 14 i 70 lat Mężczyzna jest jak Kuba -
rządzony przez jednego, małego...


Mama dala Jasiowi ostatnie 50 zl na zakupy (do wyplaty bylo jeszcze 2 tygodnie) i mowi:
- Jasiek kupisz chleb, margaryne i kawalek sera. Reszta kasy trafia na stol.
Jasiek poszedl do sklepu, ale po drodze spodobal mu sie misiek za cale 50 zlotych. Kupil misia i pedzi do domu...
Matka na to:
- Jasiu kurwa co zes zrobil ty baranie, natychmiast idz sprzedaj tego misia.
Jasiek bez namyslu poszedl opchnac misia sasiadce.
Wchodzi do jej mieszkania a sasiadka w lozku z jakims facetem. Nagle rozlega sie pukanie do drzwi. Sasiadka wpycha faceta razem z Jasiem do szafy.
Jasiek w szafie do faceta:
- Kup pan misia.
- Spadaj chlopcze.
- Kup pan misia bo bede krzyczal.
- Masz piecdziesiat zlotych i sie zamknij.
Jasiu dalej do goscia:
- Oddaj misia.
- Nie oddam.
- Oddaj, bo bede krzyczal.
Sytuacja powtarza sie parenascie razy, Jasiu zarobil kasy od holery,wraca do domu z zakupami (kawior, krewetki, szynki, i cala fure szmalu jeszcze przytargal).
Matka do Jasia:
- Jasiek chyba Bank obrabowales, natychmiast do ksiedza idz sie yspowiadac!
Jasiek poszedl do kosciola, podchodzi do konfesjonalu i mowi:
- Ja w sprawie Misia,
- Spierdalaj, juz nie mam kasy.


Młody, niedawno zatrudniony pracownik wychodzi wieczorem z opustoszałego już biura. Na korytarzu spotyka swojego prezesa stojącego nad niszczarką z jakimś ważnym pismem, opatrzonym mnóstwem pieczątek. Prezes minę ma zakłopotaną.
- Czy potrafi pan obsłużyć te maszynę? - pyta prezes.
- Oczywiście - odpowiada pracownik.
Bierze dokument, wkłada do szczeliny, naciska START. Po chwili dokument znika.
Doskonale, doskonale - cieszy się prezes - Chciałbym dwie kopie

Sorry za nabijanie postów ale nie chciały się wszystkie kawały w jednym poście zmieścić...
a to powiedzmy 1/6 kawałów ... resztę dam później Twisted Evil
BroVar
PostWysłany: Sob 14:06, 10 Gru 2005    Temat postu:

Na wycieczkę rowerową wyruszyło dwóch kolegów. Nagle jeden zatrzymuje się i spuszcza
powietrze z kół.
- Co ty robisz?
- Siodełko miałem za wysoko - odpowiada rowerzysta.
Na to kolega zamienia miejscami kierownicę z siodełkiem.
- A co ty wyprawiasz?
- Zawracam. Z takim idiotą jak Ty, nie jadę dalej. Very Happy

O czwartej nad ranem u profesora dzwoni telefon.
Profesor odbiera i słyszy:
- Śpisz?
- Śpię - odpowiada zaspany profesor.
- A my się k*** jeszcze uczymy!

Dwaj mali chlopcy stoja przed kosciolem, z ktorego wychodza wlasnie nowozency. Jeden mowi:
- Patrz jaki teraz bedzie czad!
Po czym biegnie do pana mlodego i wola:
- Tato, tato... ... (to jest najlepsze moim zdaniem )

Po pracowitej nocy zmęczona Komarzyca wracała do domu. Marzyła tylko o jednym: Przysiąść w spokoju i przetrawić krwistą kolację za którą musiała się tyle nalatać.
Pracowity Kornik rył kolejne tunele i drążył przez cały dzień. Zlecen napływało mnóstwo, nie miał nawet chwili wytchnienia. Postanowił zrobić sobie przerwę na papierosa i wyszedł na zewnątrz.
I wtedy się spotkali. Kornik patrzył na ponętne ciało
Komarzycy, a ta, obrzucała zaciekawionym spojrzeniem jego muskularne ciało.
- Bzzz bzzz... -Szepnęła Komarzyca
- Bezy bezy -odparł Kornik
To była miłość od pierwszego bzyknięcia. Kochali się jak szaleni, nie przejmując się niczym. Plotka z szybkością błyskawicy rozeszła się po łące.I wtedy zaczęły sie trudności.
Świat stanął im naprzeciw. Postanowili zalegalizować związek. Rodziny odwróciły się od nich a znajomi nie chcieli już ich znać. Zostali wyklęci i odrzuceni od reszty społeczenstwa.
Niedługo później urodziło się dziecko... Potwór zrodzony z krwiopijcy Komarzycy i niestrudzonego drążyciela Kornika.
Poczwara przed którą wszyscy będą uciekać. Dziecko, które tylko rodzice będą kochać....Z kołyski swymi złośliwymi oczkami spoglądał na rodziców..... KOMORNIK


Rozamwia rodzic z dzieckiem:
Tata jak przyszedłem na świat?
- No dobrze mój synu, kiedyś musieliśmy odbyć tę rozmowę: tata poznał mamę na chatroomie.
- Później tata i mama spotkali się w cyberkafejce i w toalecie mama zechciała zrobić kilka downloadów z taty memory stick'a.
- Jak tata był gotowy z uploadem zauważyliśmy, że nie zainstalowaliśmy żadnego firewalla.
- Niestety było już za późno, żeby nacisnąć "cancel" albo "escape", a i meldunek "Chcesz na pewno ściągnąć plik?" już na początku skasowaliśmy w opcjach w "ustawienia".
- Mamy antywirus już od dłuższego nie był uaktualniany i nie poradził sobie z taty robakiem.
- Więc nacisnęliśmy klawisz "Enter" i mama otrzymała komunikat "Przypuszczalny czas kopiowania 9 miesięcy".


Blondzia kupiła sobie sportowy wózek, jakieś Porshe czy coś. Już na pierwszej przejażdżce zajechała drogę wielkiej ciężarówie. Pisk opon.. dym z pod kół, wziuuu... trzask, prask, pierdut! i naczepa w rowie... Porszak zdążył szczęśliwie wyhamować, za kółkiem siedzi zblazowana blondzia typu "no co, przecież nic się nie stało". Z kabinki Scanii wygramolił się mocno wkurwiony szofer, wyciągnął kieszeni kawałek kredy i narysował kółko na asfalcie. Następnie wyciągnął blondzie, postawił w tym kółku i krzyczy:- Stój tu pokrako i nie ruszaj się stąd!Blondzia stanęła posłusznie, a facet zabrał się za demolkę w porszaku. Wyrwał drzwi, przednie fotele wyciepał do rowu, ogląda się za siebie..., blondzia nic, stoi i się uśmiecha...- Czekaj no cholero... - pomyślał facet wyciągając majcher. Spruł dokładnie tapicerkę, podziurawił opony, ogląda się za siebie, blondzia chichoce...- Zaraz cię jeszcze bardziej rozbawię... - facet poleciał po kanister, oblał porszaka i podpalił grata. Wraca do blondzi, a ta wciąż stoi, tylko buźka jej śmieje:- Hihi.. haha.. hihiii..- No i co w tym takiego śmiesznego?- Hihi...a bo jak pan nie patrzył, to ja wyskakiwałam z tego kółka, hihi!...



Odnoszący sukcesy biznesmen przyleciał na weekend do Las Vegas na mały hazardzik. Niestety przegrał wszystko - zostało mu tylko ćwierć dolara i bilet powrotny na samolot. Gdyby tylko udało mu się dostać na lotnisko miałby zapewniony powrót do domu. Poszedł wiec przed kasyno gdzie czekała taksówka. Wsiadł do niej i wyjaśnił swoja sytuacje taksówkarzowi. Obiecał, ze odeśle kierowcy pieniądze z domu. Zaproponował, ze da mu numery karty kredytowej, numer jego prawa jazdy, jego adres itd. Taksówkarz odpowiedział: "jeśli nie masz piętnastu dolców to wynos się z mojej taksówki !"Biznesmen musiał skorzystać z autostopu i ledwo udało mu się dotrzeć na lotnisko przed odlotem samolotu. Gdy minął rok powrócił do Las Vegas i tym razem wygrał fortunę. Zadowolony z wygranej wyszedł przed kasyno, żeby wziąć taksówkę na lotnisko. Na końcu długiej kolejki taksówek zobaczył gościa, który odmówił mu podwiezienia gdy opuściło go szczęście rok temu. Biznesmen zastanowił się przez chwile i obmyślił plan ukarania taksówkarza za jego brak wyrozumiałości. Wsiadł do pierwszej w kolejce taksówki i zapytał:-"Ile kosztuje podwiezienie na lotnisko ?"-"Piętnaście dolców" usłyszał w odpowiedzi.-"A ile by kosztowało gdybym po drodze Cię przeleciał ?"-"Co ?! Spadaj z mojej taksówki ty pedale jeden !"Biznesmen obszedł wszystkie taksówki zadając te same pytania innym taksówkarzom z takim samym skutkiem. Gdy doszedł do - stojącej na końcu kolejki - taksówki znajomego sprzed roku, wsiadł i zapytał: -"Ile kosztuje podwiezienie na lotnisko ?"-"Piętnaście dolców" - "OK" odpowiedział biznesmen i ruszyli.
Gdy przejeżdżali powoli wzdłuż długiej kolejki taksówek biznesmen SZEROKO USMIECHAL się do kierowców........
BroVar
PostWysłany: Sob 14:03, 10 Gru 2005    Temat postu:

Idą dwie zakonnice ulicą i nagle widzą dwóch metali. Jedna z oburzeniem mówi do drugiej:
- Ojej, oni chyba w życiu nie widzieli prysznica!
Zakonnice przeszły, a metale miedzy sobą:
- Ty, co to jest ten prysznic?
- Nie wiem, jestem niewierzący.


Rozmawiają dwaj profesorowie matematyki
- Dasz mi swój nr telefonu?
- No pewnie. Trzecia cyfra jest trzykrotnością pierwszej. Czwarta i szósta
są takie same. Druga jest większa o jeden od piatej. Suma szesciu cyfr to 23, a iloczyn 2160.
- W porządku, zapisałem 256 343.
- Zgadza się. Nie zapomnisz?
- Skądże. To kwadrat 16 i sześcian 7


> > > ----- SPRZEDAM FACETA
> > > Data pierwszej rejestracji: =>1975 r.
> > > Egzemplarz okazowy, duże gabaryty, tył lekko zgarbiony,
poduszka
> > > powietrzna
> > > z przodu, ropniak, możliwość jazdy na gazie (zalecane),
wrażliwy na
> > > pedały,
> > > drążek ergonomiczny położony centralnie - prawie
niewidoczny, najlepiej
> > > posuwa na obwodnicach, na trasie bierze wszystko jak leci.
> > > UWAGA: porządnie stuknięty, dużo pali, problemy z
wtryskiem,
> > > niemiłosiernie
> > > smrodzi z tylnej rury (Katalizator?), ZAPAS GUM GRATIS
> > >
> > > SPRZEDAM KOBIETĘ
> > > Data pierwszej rejestracji: =>1975 r.
> > > Pierwszy właściciel, kolor biały, pochodzenie krajowe,
używana, brak
> > > hamulców, lekko się prowadzi, podgrzewane siedzenie,
obniżone sportowe
> > > zawieszenie automatyczne ssanie, dwie poduszki
powietrzne, pełen
> > lifting.
> > > NIE BITA! Cena do uzgodnienia
> > > UWAGA: darmowa jazda próbna.


W II-iej klasie pani zadala dzieciom napisanie wypracowania które
bedzie zawierac slowa "zapewne" i "gdyz".
Jedna dziewczynka napisala: "Zapewne jutro beda goscie, gdyz mama ugotowala
duzo zupy",
druga: "Zapewne jutro bedzie ladna pogoda, gdyz w nocy bylo duzo gwiazd".
Teraz kolej na Jasia: "Idzie droga stara Marysiakowa i niesie pod pacha New
York Times'a"
- A gdzie "zapewne" i "gdyz"?- pyta nauczycielka.
- "Zapewne" idzie srac "gdyz" nie zna angielskiego..." - dokonczyl Jasio.




PostWysłany: Sro Paź 13, 2004 19:41 Temat postu: Odpowiedz z cytatem
> > > ----- SPRZEDAM FACETA
> > > Data pierwszej rejestracji: =>1975 r.
> > > Egzemplarz okazowy, duże gabaryty, tył lekko zgarbiony,
poduszka
> > > powietrzna
> > > z przodu, ropniak, możliwość jazdy na gazie (zalecane),
wrażliwy na
> > > pedały,
> > > drążek ergonomiczny położony centralnie - prawie
niewidoczny, najlepiej
> > > posuwa na obwodnicach, na trasie bierze wszystko jak leci.
> > > UWAGA: porządnie stuknięty, dużo pali, problemy z
wtryskiem,
> > > niemiłosiernie
> > > smrodzi z tylnej rury (Katalizator?), ZAPAS GUM GRATIS
> > >
> > > SPRZEDAM KOBIETĘ
> > > Data pierwszej rejestracji: =>1975 r.
> > > Pierwszy właściciel, kolor biały, pochodzenie krajowe,
używana, brak
> > > hamulców, lekko się prowadzi, podgrzewane siedzenie,
obniżone sportowe
> > > zawieszenie automatyczne ssanie, dwie poduszki
powietrzne, pełen
> > lifting.
> > > NIE BITA! Cena do uzgodnienia
> > > UWAGA: darmowa jazda próbna.



W II-iej klasie pani zadala dzieciom napisanie wypracowania które
bedzie zawierac slowa "zapewne" i "gdyz".
Jedna dziewczynka napisala: "Zapewne jutro beda goscie, gdyz mama ugotowala
duzo zupy",
druga: "Zapewne jutro bedzie ladna pogoda, gdyz w nocy bylo duzo gwiazd".
Teraz kolej na Jasia: "Idzie droga stara Marysiakowa i niesie pod pacha New
York Times'a"
- A gdzie "zapewne" i "gdyz"?- pyta nauczycielka.
- "Zapewne" idzie srac "gdyz" nie zna angielskiego..." - dokonczyl Jasio.





> > Pewna para w średnim wieku z północnej części USA zatęskniła w środku
> > mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół, na Florydę i
> > mieszkać w tym hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat
> > wcześniej.
> Mąż
> > miał dłuższy urlop i pojechał o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w
> > recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila
> > do żony. Niestety omylił się o jedną literę. Mail znalazł się w ten
> > sposób w Houston u wdowy po pastorze, która właśnie wróciła do domu z
> > pogrzebu męża
> i
> > chciała sprawdzić, czy w poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje
> > od rodziny i przyjaciół. Jej syn znalazł ją zemdloną przed komputerem
> > i przeczytał na ekranie:
> > Do: Moja ukochana żona
> > Temat: Jestem już na miejscu. Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem
> > wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłać maila do
> > najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na
> > Twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że Twoja
> > podróż będzie równie bezproblemowa, jak moja.
> > PS: Tu na dole jest naprawdę gorąco.



> >In the immigration office:
> >-Name?
> >-Abu Dalah Sarafi.
> >-Sex?
> >-Four times a week.
> >-No, no, no... male or female?
> >-Male, female... sometimes camel...


Większość użytkowników komputerów można podzielić na trzy kategorie: hacker, lamer, luser. Nie każdy zdaje sobie sprawę, do której kategorii sam się zalicza, pojawiają się więc takie paradoksy:
1. Każdy myśli, że jest hackerem
2. Lamer myśli, że tylko on jest hackerem
3. Luser myśli, że hacker jest lamerem.
Na kilku przykładach można pokazać, że różnice nie ograniczają się do tego. Wystarczy spojrzeć, jak zachowają się przedstawiciele tych trzech grup w realnych sytuacjach:

Jakie ma hasło:
La: Skomplikowane, np. "#3;2Gu=0", co tydzień starannie zmienia
Ha: Łatwe, np. "zuzanna", i tak jak komuś będzie zależało, to złamie
Lu: Łatwe, np. "zuzanna", skąd ktoś miałby wiedzieć, że tak ma na imię jego żona

Kiedy go telekomuna gnębi rachunkami za telefon:
Ha: Zhackuje billing na centrali, złapią go za trzy lata
La: Zhackuje linię sąsiada, złapią go za dwa tygodnie
Lu: Sprzeda modem i/lub weźmie nadgodziny

Zauważył, że zgubił klucze do domu:
Ha: Otworzy cicho wytrychem
La: Otworzy na rympał albo z kopa, wtedy zauważy, że pomylił piętro
Lu: Zapuka

Klasówka / kolokwium z matematyki:
Lu: Kuje 2 tygodnie, umie wzory nawet wspak i po rumuńsku, trója
Ha: Raz przeczyta, całą noc gra w Quake'a, szóstka
La: Gra cały wieczór, ściągnie od hackera, czwórka

Znajdzie w Sieci Jolly Roger's Cookbook:
Lu: Poleci na policję i do gazet, żeby to zaraz zlikwidowali
La: Zrobi pół kilo dynamitu, pochwali się kolesiom, będą ich szufelką zbierać
Ha: Zdziwi się, jak szybko jego pomysły rozchodzą się po Sieci

Stanie mu samochód na szosie:
Ha: Coś pokombinuje przy silniku, sklei co trzeba gumą do żucia, pojedzie z piskiem opon
La: Wymieni koło, pasek klinowy, świece i co tam jeszcze ma pod ręką, w końcu i tak zadzwoni po pomoc drogową
Lu: Z płaczem zamówi holowanie do serwisu

Kiedy trzeba iść do opery:
Ha: Siądzie, zaśnie przed uwerturą, a na koniec będzie bił brawo
Lu: Siedzi z zamkniętymi oczami, przytupuje do rytmu
La: Siedzi w bufecie albo z balkonu pluje ludziom na głowy

Stanął mu zegarek:
Lu: Zdrapie brud i rdzę, zaniesie do zegarmistrza
Ha: Rozbierze, naprawi i jeszcze mu zostaną na później części
La: Rozbierze, idealnie złoży - pochodzi wstecz przez chwilę, znowu stanie

Zwierzę domowe:
La: Pitbull, wabi się Warez (czytać po polsku Smile)
Ha: Mysz od komputera (karmić nie trzeba), kanarek w klatce zdechł w zeszłym roku
Lu: Rybki w akwarium

Ostatnie słowa przed śmiercią:
Lu: (pisze testament)
La: Dobry Warez, dobry piesek, nie odgryzaj panu nogi...
Ha: logout

Ulubiony film:
Ha: Apollo 13, System, Tron, Gry wojenne
La: Emanuelle (cała seria)
Lu: Beverly Hills, Baywatch, Dallas

Ulubione do czytania:
Ha: man, źródła systemu, wydruki bugtraq
La: Seria "dla (t)opornych"
Lu: Ludlum, Deighton, McLean

Cel życiowy:
Lu: Natłuc taaaaką kupę kasy
Ha: Zhackować ich wszystkich
La: Zostać hackerem

Czyta w gazecie:
Ha: Włamuje się do redakcji i czyta jutrzejsze wydanie
La: Program TV
Lu: Horoskopy: swój, żony, kumpli, szefa, motorniczego...

Pytanie testowe: która godzina?
Lu: 15 po drugiej
Ha: 98/03/05 14:15:19 Thu
La: 888848119 (sekundy od 1.01.1970)
BroVar
PostWysłany: Sob 14:01, 10 Gru 2005    Temat postu:

Godzina druga w nocy.
Telefon
-Słucham?
słychać lekko podchmielonego jegomościa
-Szy pan jest waśczyczelem sklepu monopolololowego?
-Tak słucham.
-Mógłby pan otfoszycz?
-nie. /klient odkłada słuchawke/
Godzina 3.30 w nocy.
Telefon
-Słucham?
Znowu on ale bardziej nawalony.
-Czy...pan...jeeest właszczyczelem sklepu...mono..mono...z wódą?
-Tak.
-Mógłby pan...otf...otfff....otforzyć?
-Nie./koleś odkłada słuchawke/
Godzina 4 nad ranem
Telefon
-Słucham
Znowu ten koleś tyle ,że juz bełkoczący.
-Y Pan est właśicicielem sklepu z wód...d..dką?
-Tak. Czego pan chcesz do [ladacznica] nędzy!?
-Mógłby pan..otfoszycz?
-[penis] mi tam, dobra ale po co?
-Po ja jezdem w szrodku


Dwóch Rosjan niesie upolowanego niedźwiedzia. Podchodzi Amerykanin i pyta - Grizzly? - Niet, strieliali - odpowiedział Wania.

W pociągu siedzi Polak i Murzyn.
Polak przygląda się Murzynowi, bo nigdy wcześniej nie widział Murzyna.
Chciał się dowiedzieć, skąd ten Murzyn jest i pyta:
- Bangladesz?
Murzyn nic. To Polak znów:
- Bangladesz?
Murzyn wstał, otworzył okno, wyciągnął rękę i powiedział:
- Nie bangla.

Polak, Ruski i Francuz lecą samolotem. Awaria, trzeba skakać. Są tylko dwa spadochrony. Polak łapie spadochron - Ruskiemu na plecy, poszedł. Następny Francuzowi na plecy... Dżentelmen Francuz próbuje zwrócić spadochron Polakowi (w rewanżu za 39-ty) - Polak na to:
- Nie bądź frajer. Ruskiego wysadziłem z gaśnicą.

Jest Rusek, Niemiec i Polak na bezludnej wyspie.
Nagle Rusek złowił złotą rybkę, no to rybka mówi jak mnie wypuścicie to spełnie każdemu po jednym życzeniu, wszyscy się zgodzili.
Rusek:
-Chcę wrócić do domu!!!
Niemiec:
-Chcę wrócić do domu!!!
A Polak:
-Trochę tu nudno, niech wrócą moi koledzy!

Niemiec, Rusek i Anglik podróżują po świecie i pewnego dnia trafili nad magiczne jezioro, które, jeśli pobiegniesz pomostem, wyskoczysz do niego i powiesz jakieś słowo to jezioro zamieni się w tą rzecz.
Pierwszy biegnie rusek, wyskoczył i krzyknął Vodka!! Jezioro zamieniło się w Wódke. Następny bieknie Niemiec i krzyknął Bier!! Jezioro zamieniło się w piwo. Jako ostatni biegnie Anglik. Biegnie, iegnie poślizgnął się i wrzasnął: O Shit!!!

Polak Rusek i Francuz płyną tratwą i nagle Francuz pije wino i resztę wylewa i rusek mówi
-Co ty zrobiłeś wylałeś taki drogie wino???
-U nas jest tego pełno
Za chwile Polak wyrzuca Ruska a Francuz mówi
-Czemu wyrzuciłeś naszego kumpla???
-U nas tego pełno


Pewien zabawowy gosc ostro odurzal sie trawka, ale w koncu mu sie to
znudzilo i postanowil spróbowac czegos mocniejszego. Poszedl do kumpla i
mówi:
- Stary, chce najmocniejszego jointa jakiego masz, takiego z mega kopem!
- Mam takiego - mówi kumpel - ale to jest naprawde siekiera. Jestes
pewien,
ze chcesz? Nawet ja sie boje tego zarzucic.
- Jasne, dawaj!
Wzial skreta, poszedl do ubikacji. Zapalil, zaciagnal sie i zrobilo mu sie
ciemno przed oczami. Wydmuchnal dym - jasno. Znowu sie zaciagnal - ciemno.
Wydmuchnal - jasno. I tak kilka razy... Super towar - mysli. Nagle slyszy
stukanie do drzwi i zdenerwowany glos:
- Józek, co ty tam robisz?
- No...kupe!
- Przez trzy dni?


Przychodzi Jezus do świątyni i na schodach przy wejściu widzi dwóch kolesiów palących skręta. Pyta się ich:
- Co robicie?
- Jaramy, przyłączysz się?
- No nie wiem...
- Stary, nie bądź mięczak!
Jezus daje się namówić i pali. W pewnej chwili mówi:
- Wiecie co, muszę wam coś powiedzieć... Ja jestem Jezusem.
- I stary, o to chodzi!


> Egzamin ustny wstepny na aplikację notarialną, po kilku pytaniach
> merytorycznych
> > egzaminator pyta kandydata :
> >
> > - Dlaczego wybrał Pan akurat aplikację notarialną?
> > - Tato, nie wyglupiaj sie...


Dlaczego zwolnilem moja sekretarke...

Dwa tygodnie temu byly moje urodziny, ale jakby nikt tego nie
zauwazyl. Mialem nadzieje, ze rano przy sniadaniu zona zlozy
mi zyczenia, moze nawet bedzie miala jakis prezent...
Nie powiedziala nawet "czesc kochanie", nie mówiac juz o
zyczeniach. Myslalem, ze chociaz dzieci beda pamietaly - ale
zjadly sniadanie,nie odzywajac sie ani slowem.
Kiedy jechalem do pracy, czulem sie samotny i niedowartosciowany.
Jak tylko wszedlem do biura, sekretarka zlozyla mi zyczenia
urodzinowe i od razu poczulem sie duzo lepiej - ktos pamietal.
Pracowalem do drugiej. Okolo drugiej sekretarka weszla i
powiedziala:
Dzisiaj jest taki piekny dzien, w dodatku sa pana urodziny,
moze zjemy gdzies razem obiad?
Zgodzilem sie - to byla najmilsza rzecz, jaka od rana uslyszalem.
Poszlismy do cudownej restauracji, zjedlismy obiad w przyjemnej
atmosferze i wypilismy po lampce wina.
W drodze powrotnej do biura sekretarka powiedziala:
Dzisiaj jest taki piekny dzien. Czy musimy wracac do biura?
Wlasciwie to nie - stwierdzilem.
No to chodzmy do mnie - zaproponowala .
U niej wypilismy jeszcze po lampce koniaku, porozmawialismy
chwile, a ona zaproponowala:
Czy nie masz nic przeciwko temu, jesli pójde do sypialni
przebrac sie w cos wygodniejszego?
- Jasne - zgodzilem sie bez wahania.
Poszla do sypialni, a po kilku minutach wyszla.....niosac
tort urodzinowy razem z moja zona, dziecmi i tesciowa.
Wszyscy spiewali "Sto lat" ... A ja kur**...! siedzialem
na kanapie... w samych skarpetkach."
BroVar
PostWysłany: Sob 13:59, 10 Gru 2005    Temat postu: Kawały (różny kaliber)

Panienka w wieku 30 lat idzie po plazy i nagle zobaczyla stara butelke.
Podniosla, potarla i z butelki wydobyl sie duszek.
Panienka pyta: "Czy bede miala trzy zyczenia?"
Duszek: "Nieeee, przykro mi ale ja jestem duszek spelniajacy tylko jedno
zyczenie"
Panienka bez wahania: "To prosze o pokoj na Bliskim Wschodzie.
Widzisz te mape Duszku? Chce zeby te wszystkie kraje przestaly ze soba
walczyc, zeby Zydzi i Arabowie pokochali sie miedzy soba i zeby kochali
Amerykanow i odwrotnie i zeby wszyscy tam zyli w pokoju i harmonii."
Duszek popatrzyl na mape i mowi:" Kobieto badz rozsadna, te kraje sie
bija i nienawidza od tysiecy lat, a ja po 1000 lat siedzenia w butelce tez
nie jestem w najlepszej formie. Jestem DOBRY ale nie az tak dobry.
Nie sadze zebym mogl to zrobic. Pomysl i daj jakies sensowne zyczenie."
Panienka pomyslala przez chwile i mowi: "No dobrze, przez cale zycie
chcialam spotkac wlasciwego mezczyzne zeby wyjsc za niego za maz. Wiesz, takiego ktory bedzie mnie kochal, szanowal, bronil, dobrze zarabial
i oddawal pieniadze, nie pil, nie palil, pomagal przy dzieciach, w gotowaniu
i sprzataniu, byl swietny w lozku, byl wierny i nie patrzyl tylko w telewizor na programy sportowe. Takie mam zyczenie"
Duszek pokrecil glowa z niedowierzaniem gleboko westchnal ipowiedzial:
"Pokaz mi Kobieto te cholerna mape jeszcze raz."


Wpada eskimos do baru i mówi:
Whisky proszę, a barman: z lodem?
Eskimos: a wyjebać Ci?


Sherlock Holmes i doktor Watson wybrali się na piknik. Jako że ich noc zastała w lesie rozbili obozowisko na polance i poszli spać. W nocy Holmes budzi doktora i pyta:
- Drogi Watsonie spójrz w niebo, i powiedz mi co widzisz?
- Widzę miliony gwiazd.
- I co ci to mówi?
- Z astronomicznego punktu widzenia mówi mi to, że są miliony gwiazd i prawdopodobnie miliardy planet. Z astrologicznego punktu widzenia mówi mi to, że Saturn jest w znaku Lwa. Z teologicznego punktu widzenia mówi mi to, że Bóg jest wielki i wszechmocny, a my jesteśmy malutcy i słabi. Z chronologicznego punktu widzenia mówi mi to, że jest około 3 w nocy. Z meteorologicznego punktu widzenia mówi mi to, że jutro będzie ładna pogoda. A co tobie Sherlocku?
- A mnie to mówi drogi Watsonie, ze nam ktoś podpierdolił namiot ...


Siedzą razem Kochanowski i Rej i zastanowiają się co by tu napisać, aby odniosło sukces i było pamietanie przez przyszłe pokolenia. Ostatnio wena nie dopisuje i od dawna nie udało im się nic ciekawego napisać.
Myślą, myślą, wkońcu Rej szepcze coś do Kochanowskiego. Ten po chwili namysłu mówi:
- Nie to nie przejdzie, juz było.
Dalej myślą, po chwili znów szepczą, ale Rej macha głową z dezaprobatą
- Nic z tego nie będzie.
Mija tak jakiś czas, nic im do głowy nie przychodzi. Wkońcu Rej zadowolny zaczyna mówić o czymś do Kochanowskiego. Ten po chwili z usmiechem na ustach:
- Urszulka, kochanie, chodź na chwilkę do tatusia...


Co do kawałów:
W starej tawernie, w półmroku siedzi sobie stary pirat: bez nogi, z hakiem zamiast ręki i przepaską na jednym oku. Dosiedli się do niego turyści i domagają się jakichś morskich opowieści... Pirat nie bardzo wie co ma opowiedziec, więc go spytali jak stracił nogę...
"Płynęliśmy po skarb, aye, tak wieeelki, że zasypałby tą budę z dachem! Wtem zza skał wypłynął statek mojego starego wroga - Czarnego Dżeka. Starliśmy się, bowiem żaden z nas tej górze złota nie odpuściłby za żaden skarb! Lecz, podstępna stara świnia, ciął mnie w nogę, wdała się gangrena...."
Turyści "Ooooh... a jak straciłeś rękę?"
"Był strraszliwy sztorm, jakem kapitanem, nie schodziłem pod pokład! Nie jestem szczurem lądowym, o nie! Lecz wicher dął tak okrutnie, że złamał maszt i ten przygniótł mi dłoń... sam musiałem ją amputować..."
Turyści "Aaah... a co z okiem?"
"Mewa mi nasrała"
Turyści "No jak to? Od tego się nie traci wzroku?!"
"Tak, ale to był mój pierwszy dzień z hakiem..."


Siedzi misio na polance, oblizuje palec i dywaguje:
-<liz> hmm... miód, czy kupa? chyba miód...
-<liz> chociaż? nie jestem tego taki pewien.
-<liz> nie, nie, nie... to na pewno miód.
-<liz> kurcze, a jeśli to kupa?
-<liz> nieee to nie kupa...
-<liz> nie no, przecież to nie może być kupa!
-<liz> miód! to na 100% miód! Tylko co miód robi w tyłku?!?


Po rewolucji kulturajnej w Chinach. Sztab generalny szykuje plan inwazji
na ZSRR. Głównodowodzący przedstawia założenia strategiczne operacji:
- Od wschodu pójdzie 300 milonów żołnierzy od zachodu ruszy 200 milionów, a środkiem pójdą czołgi.
Na to wstaje głównodowodzący wojsk pancernych i pyta:
- OBA?

Powered by phpBB © phpBB Group
Theme created by phpBBStyles.com